wtorek, 12 listopada 2013

Jestem fajna - płacę kartą.

Oglądaliście film "Wyznania zakupoholiczki" ? Tytułowa bohaterka - Rebecca Bloomwood, opisując początki swojej przypadłości, opowiada o tym, kiedy jako dziecko podglądała w sklepach nowobogackie panie, które swoje zakupy finalizowały za pomocą 'magicznej karty'. Ona sama jakiś czas później za sprawą tej niezwykłej różdżki została ofiarą długów i częstych odwiedzin czarodzieja - windykatora.


Wspominam o tym, bo sama, zaledwie kilka miesięcy temu, stałam się posiadaczką swojej pierwszej plastikowej gotówki. Biała, z kolorowym delfinkiem i wyrytym na złoto nazwiskiem, w dziwny sposób sprawiała, że urosłam o 10 cm, a mentalnie awansowałam o jakieś dwie klasy społeczne.
Nieistotny był fakt, że na koncie miałam sto złotych.  "Płacę pay passem", wypowiadane przy zakupie batona, czyniło mnie w prosty sposób niebotycznie szczęśliwszą i dowartościowaną. Bo oto ja - przyszła, choć jeszcze niespełniona kobieta sukcesu - wkroczyłam w świat wielkich finansów (baton kosztował 1,50 zł).

Taka karta, jak wszystko w tym świecie, ma jednak swoje wady i zalety,
 które należy brać pod uwagę, jeśli chce się oszczędzać.

A my chcemy, prawda ?



 Po pierwsze- jako właściciel konta bankowego - już na wejściu możesz sobie ustalić odpowiednie limity: do płacenia zbliżeniowo, za pomocą kodu pin, jak i również - kwoty, którą dziennie możesz wybrać z bankomatu. Tym sposobem, ostatnio nie mogłam  zapłacić w kinie za bilet, bo okazało się, że swoją 'dniówkę' przekroczyłam. Radykalnie wybrane przez was kwoty założą smycz, dzięki której nie będziecie mogli poszarżować na zakupach.

Dodatkowo zahamuje Was także przyzwolenie na karty. W takiej Biedronce, której już się kiedyś czepiłam (choć ją kocham) - na chwilę obecną plastikiem nie zapłacicie. Sklepy w których istnieje taka możliwość, przeważnie mają wyższe ceny, bo do produktów właściciele doliczają sobie prowizję, jaką muszą płacić za luksus wprowadzenia czytników do kart. Nie wszędzie spotkacie się również z bankomatami. Zabite dechami wioski, w których będziecie chcieli wyskoczyć po mleko, ograniczą was do zjedzenia suchych płatków. Nie ma miejsca na odbiór 'pieniędzy ze ściany' - nie ma gotówki.

źródło grafiki: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/bankomaty_wyplacaja_pieniadze_i_zabieraja_pieniadze_100729.html

Karta nie pokazuje ile ci jeszcze na niej zostało, a jeśli początkowo nie określiłeś limitu lub jest on dość wysoki- szybko pożegnasz się z początkowym stanem konta....choć banki zaczynają nam pokazywać nowe produkty, więc pewnie wkrótce nie będzie tego problemu.

Jak działa karta kredytowa z wyświetlaczem?
źródło grafiki : http://www.elektroda.pl/rtvforum/topic2494026.html

Jakby nie patrzeć - sprawa jest jednak niesamowicie wygodna. Nie mam przy sobie kasy ? Nic nie szkodzi, w portfelu jest karta. Nie bawisz się też w akcję 'mogę być winna grosika?', a po upływie gotówki, coś na kawę zawsze jest tam odłożone.

Warto również wspomnieć, że ryzyko w przypadku kradzieży torebki jest znacznie mniejsze. Nie dość, że twój pin jest sekretnym kodem, to w każdym momencie dojście do konta można szybko zablokować w banku.

Ode mnie dla karty  ? Duże tak. Jeśli posiadacz w zakupowym szaleństwie nie straci mózgu, to może się ona stać całkiem pomocnym gadżetem w drodze do oszczędzania. Grunt to pamiętać o limitach, planować wydatki, a na koncie zawsze będzie coś więcej niż zero.

-dziewczyna w zielonym szaliku,
manipulantka znaczy się

1 komentarz:

  1. Chyba jestem zakupoholiczką. Nie wyjdę z galerii handlowej jak czegoś nie kupię..

    ~niepoprawna nie-genialna ;)

    OdpowiedzUsuń