piątek, 8 listopada 2013

Forrest Gump w autobusie.

W grudniu minie rok, od kiedy jestem posiadaczką 16-letniego butelkowego volkswagena polo. Muszę
przyznać, że nasze początki nie były łatwe - zdążyłam nim przywalić już dwa tygodnie po otrzymaniu kluczyków, co nie odebrało mi jednak dalszej chęci prowadzenia auta. Do dzisiaj beznadziejnie parkuję, ruszam z górki i często nachalnie wymuszam pierwszeństwo, ale jakby nie patrzeć - całe wakacje, niemal codziennie spędzałam w aucie bez klimy - czy to na dłuższe dystanse, czy 10-minutowe wypady do miasta. Właściwie moje chodzenie polegało na dojściu na parking, a potem przyszedł sezon na bikini, więc dodatkowo musiałam kupić karnet na siłownię.... Za hajs matki baluj - chodzi mi po głowie, kiedy o tym dzisiaj pomyślę.



A skoro burżuazja pełną piersią - to i limuzyna być musi.
Żółta na przykład, tak dla odmiany :

Taką poruszałam się ostatnie trzy lata. Pamiętna 7.43 była umowną granicą między Alą, a szoferem, który usilnie chciał mnie nauczyć punktualności i lubił radośnie machać, kiedy nie mogłam już dobiec do drzwi.
Tak czy inaczej - nie ma nic bardziej oszczędnego niż długoterminowy bilet na komunikację miejską.




W takim Lubinie chociażby dzienna stawka za korzystanie z autobusu wynosi 1,40 zł (bilet ulgowy). Za taką  kwotę możecie sobie kursować przez całą dobę, wzdłuż i wszerz miasta ile razy tylko zapragniecie. Dla porównania jednorazowy przejazd, czyli właśnie ten papierowy, standardowy bilet z kiosku czy automatu jest 10 groszy droższy, a z tego co kojarzę można na nim przejechać maksymalnie 45 minut....

Dodatkowym plusem biletów okresowych jest fakt, że jeśli decydujesz się na ważność dłuższą niż 31 dni, dostajesz coś na kształt rabatów, które w moim rodzinnym mieście prezentują się następująco :

15% za okres od 32 do 62 dni, 
25% za okres od 63 do 93 dni, 
30% za okres od 94 do 365 dni.

Osobiście praktycznie zawsze decydowałam się na półroczny, więc cena mojego biletu momentami była śmiesznie niska. Oczywiście takie stawki ustalane są z góry i kwota za przejazd zależna jest od miejsca w którym jeździcie. Znalazłam więc dla Was porównywalne zestawienie cen biletów komunikacji miejskiej w większych miastach Polski:

Jako poznańska pyra przeznaczam 1,40 zł na 15 minut przejażdżki, które są wymienne na 10-przystankową trasę. Warto zaznaczyć, że oferta '10 przystanków' dotyczy podróży bez przesiadek - co w tak dużym mieście często-gęsto graniczy z cudem. Dodatkowo Poznań kreuje się na miasto innowacji, rozkopano go więc w całości, pod pretekstem remontu dróg przez co moja 5-przystankowa droga na uczelnię zamienia się w 20-minutową gehennę stania w korkach. Nasuwam wygodne buty i w odróżnieniu do zaopatrzonych w miesięczne bilety współlokatorek - napawam się smolistym powietrzem, biorąc udział w półgodzinnym marszu oszczędnej studentki. 

Godzina siłowni za darmo, a pieniądze na bilet w kieszeni.

Po napisaniu tej notki, sprzedałam także samochód, a zarobek przelałam na lokatę.
-manipulantka.

1 komentarz:

  1. Wrocław nie dość, że ma jedne z tańszych biletów, to jeszcze komunikacja (choć niepunktualna) to zdecydowanie lepsze niż poznańska.

    OdpowiedzUsuń