czwartek, 14 listopada 2013

Oszczędzanie w matrixie

Dumnie wkraczając w epokę minimalnej aktywności fizycznej coraz bardziej pochłania nas rzeczywistość wirtualna. Niezaprzeczalnie, częściej i chętniej kupujemy online. Dlaczego jednak preferujemy wyimaginowany spacer z myszką w ręku nad w pełni realne bodźce?
Całą zabawę z internetowymi zakupami można podzielić na kilka kategorii.

1) Serwisy aukcyjne. Od tego się zaczęło, powstanie stron z licytacjami umożliwiło użytkownikom kupowanie i sprzedawanie rzeczy za satysfakcjonujące obie strony kwoty. Z ceny odpadają koszta magazynowania i obsługi sklepu, dzięki czemu można zauważyć różnicę dla portfela. Aukcję wymagają jednak poświęcenia czasu. Nie ma też gwarancji, że uda nam się zdobyć to czego pragniemy, zawsze może pojawić się ktoś przebijający ofertę 15 sekund przed końcem. Taki bezpieczny hazard, bo możemy stracić jedynie ( aż? ) czas. W pewnym momencie twórcy serwisów aukcyjnych zauważyli tendencje do umawiania się poza aukcją na konkretną cenę i dodali opcję zakupu natychmiastowego.  Teraz jest to już popularniejszy sposób kupna online, nie zwiększa dodatkowo częstotliwości uderzeń serca pobudzając hormony stresu, jednak z pewnością to właśnie na aukcjach można więcej zaoszczędzić.

2) Porównywarki cenowe. Wszelakie sklepy z całego kraju zrzucają na jednym portalu swoje oferty, a my siadamy z laptopem na kolanach i w spokoju narzekamy na wysokie ceny i nieprzyjemnie wyglądające strony. Mamy tutaj możliwość bezproblemowego przeglądania cen danego, nowego produktu, kwoty są ładnie posortowane więc bezkompromisowo króluje wolny rynek i możemy wybrać najkorzystniejszą ofertę. Wyświetlane są tam jedynie sklepy, więc niwelujemy szanse na bycie oszukanym przez sprzedającego.

3) Zakupy grupowe. Prosta sprawa, firmy sprzedają swoje oferty z dużymi, realnymi ( ceny nie są wcześniej sztucznie zawyżane ) zniżkami, jednak warunkiem jest, aby zebrała się odpowiednio duża liczba chętnych. Wygląda to tak że na stronie serwisu publikowane jest ogłoszenie o 40% zniżce na przykład na posiłek w restauracji - upust będzie jednak aktywny dopiero kiedy zbierze się 100 chętnych. Powszechnie wiadomo, że spore zasoby ludzkie o podobnych zainteresowaniach najlepiej syntezuje internet, więc idea jest genialna w swej prostocie i coraz lepiej sprawdza się w polskiej rzeczywistości. Istotnym minusem jest jednak fakt, że z cała sprawą póki zetknąć można się jedynie w większych miastach.

4) Smart shopping. Podobno cechuję to jedynie jednostki inteligentne, więc zawsze można zacząć i podbić nieco własne ego:) Jest to z pozoru oczywisty pomysł, na porównywanie różnych dostępnych nam ofert i korzystanie z najlepszej. Musimy wyzbyć się podatności na reklamy oraz odrzucić emocje podczas zakupów. Musimy stać się wrogami prowadzących sklepy, ponieważ w trakcie przeczesywania galerii handlowej jednocześnie korzystamy z internetu i tam kupujemy ten sam produkt, ale taniej. Zadajemy niszczący cios malkontentom wirtualnych zakupów, bo teraz realnie widzimy produkt i jednocześnie płacimy online.

Internet z pewnością oferuję wiele różnych, często tańszych ofert produktów. Jednak według mnie podstawą jakichkolwiek oszczędnych zakupów jest zastanowienie się dlaczego chcemy coś kupić. Przyswojenie sobie podstawowych założenie inteligentnego kupowania prawdopodobnie najbardziej zauważalnie wpłynie na ilość cyferek wyświetlanych na bankowym koncie.

nonsensowny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz